Wczoraj w naszym domu powstały piłko-zmyłko-gniotki. Młodsza część rodziny uczy się żonglować i rzucać do celu, starsza zawzięcie się odstresowuje się ściskając i ugniatając.
Piłki robił 10-letni Tolek, fotografował TaTolek, DemOlka się zachwyciła, a MaTolek zawzięcie ugniata do tej pory.
Potrzebne są:
– mąka ziemniaczana,
– paczka okrągłych balonów
– pusta butelka ok. 0,5 litra
– lejek
– klej (na zdjęciu jest kropelka i to był zły pomysł, bo balony od niej perforują, zdecydowanie lepiej użyć kleju magicznego
Wykonanie:
1. do szyjki pustej butelki wsadzamy lejek, a do lejka sypiemy mąkę ziemniaczaną tak, żeby napełnić mniej więcej 1/3 butelki (ilość mąki zależy od wielkości balona i wielkości piłeczki jaką chcemy zrobić)
2. nadmuchujemy balon, a następnie zakręcamy jego końcówkę (ale nie zawiązujemy na supeł) tak, aby powietrze z niego nie wyleciało
3. odkładamy lejek, a na szyjkę butelki naciągamy balon tak, aby nie uszło z niego powietrze
4. odwracamy butelkę do góry dnem tak, żeby mąka przesypywała się do balona. Dzięki temu, że butelka jest zamknięta, można nią machać i potrząsać, żeby mąka szybciej się przesypała.
5. Kiely balon się napełni, chwilę go ubijamy i dosypujemy jak najwięcej mąki się da
6. Ściągamy balon z szyjki od butelki, delikatnie stawiamy na ziemi i odcinamy jego wąską część.
7. Bierzemy kolejny balon, odcinamy w miejscu, w którym zaczyna się rozszerzać i zakładamy go na balon wypełniony mąką tak, żeby zasłonić dziurę.
8. Powtarzamy punkt siódmy z kolejnym balonem. Bezpieczna wartstwa to między 3 a 5 balonów.
9. Bierzemy kolejny balon, odcinamy jego końcówkę tak, jak w punkcie 7. Następnie składamy na pół i wycinamy wzorki jak w papierowych gwiazdkach na Święta.
10. Dla bezpieczeństwa można przykleić go klejem magicznym tak, żeby się nie przesuwał i dobrze zasłonił miejsca wcześniejszych łączeń.
Piłki-zmyłki się nie odbijają. Po upadku na ziemię odkształcają się, a naciśnięte zmieniają się w placek. I fajnie skrzypią – słychać, jakby chodziło się po śniegu.
Można im domalować oczy, buzie i zamienić je w ludziki. Można zgniatać, rzucać, gnieść i maltretować.
Do tej pory żadna nam się jeszcze nie rozerwała, ale jak w końcu nastąpi – to na chwilę spadnie śnieg.
Coś czuję, że dzieci będą wtedy bardziej uradowane, niż rodzice. 😉
edit: pół roku po zrobieniu gniotków, Tolek postanowił wrócić do zabawy nimi. Niestety, to co odnalazł w skrzynce z zabawkami nie było tym, co spodziewał się zobaczyć. Czyli: po skończonym okresie zabawy zalecamy wyrzucenie gniotków do śmieci. Inaczej jest bardzo dużo sprzątania.
Małgorzata Wojnar