DemOlce włączyła się faza na liczenie. Chce dodawać i odejmować, ale ponieważ nie idzie Jej tak, jakby chciała, straszliwie się wścieka.
To właśnie takie momenty, kiedy włączam się do akcji. Czasem wystarcza, że pożyczam Jej swoje palce; czasem do liczenia potrzebny jest też Olciny nos, ale zdarza się też, że żadna część ciała nie może pomóc…
A
Kombinowałam co zrobić, żeby było atrakcyjnie. Czekoladki świetnie służyły, ale wyłącznie odejmowaniu 😉 a nam chodziło też dodawanie. Kiedy przyszedł mail od Buby z Bajdocji z zaproszeniem do nowego projektu Matematyka na święta, reszta wymyśliła mi się sama: musiało być kolorowo, błyszcząco i świątecznie. Akurat pod ręką leżały świeżo kupione malutkie bombki.
A
Żeby bardziej iskrzyło, zadbałyśmy o odpowiednią oprawę świetlną. Zrobiła się naprawdę fajna atmosfera. Niezwykle naukowa – aż chciało się liczyć. 😉
A
Ponieważ bombki turlały się wokół własnej osi, wymyśliłyśmy, żeby nawlekać je na sznurek – miało ułatwić dodawanie i jednocześnie dodatkowo poćwiczyć małą motorykę. Kolorami DemOlka oznaczała kolejne dodawane liczby.
A
Dalej miało być lekko, prosto i przyjemnie. Tymczasem bombki nawleczone z jednej strony, uciekały nam drugim końcem.
Liczenie jest dla Olki trudne. Błyszczące bombki stanowią rozrywkę i pomagają „wyłączyć” zniechęcenie kiedy się myli; z drugiej strony – rozpraszają Małą, a co za tym idzie jeszcze bardziej to liczenie utrudniają. Nie mogło być mowy o turlających się i uciekających ze sznurka bombkach, bo więcej byłoby szkody, niż pożytku. Przez chwilę próbowałyśmy wersji z „korkiem” na jednym końcu sznurka, ale to też nie wypaliło – bombki zwijały nam się w grona i uniemożliwiły bezomyłkowe liczenie, a sznurek zaczął się pruć i uniemożliwiał szybkie nawlekanie. Z czegoś, co miało być zabawą i przyjemnością, zaczynał się robić nowy powód frustracji. Trzeba było działać szybko.
A
Ostatnim i najlepszym pomysłem było porzucenie nawlekania na rzecz małych miseczek. Wtedy dodawanie nagle przyspieszyło i poszło bez dalszych potknięć. Przy wyższych liczbach zaczęły się drobne problemy, ale odbicia światełek w brokatowych bombkach szybko pomogły nam zwalczyć rozczarowanie.
A
DemOlce spodobało się na tyle, że sama zapisywała sobie działania, a kiedy pisanie Jej się znudziło poprosiła mnie o pomoc w dopisaniu kolejnych. A jak przestała się co chwila mylić – w ruch poszła waga, misie, pompony i milion innych stricte matematycznych pomocy…
Wpis powstał przy okazji projektu matematyka na święta:
Nos pomagający w liczeniu i miseczki lepsze od sznurków – tego jeszcze nie było 🙂
Cudowne te małe bombki!
Małe bombki są naprawdę świetne. A nos Olciny jet w stałym użyciu. 🙂
Zapraszam do 5. edycji projektu „Matematyka na święta” 🙂
https://bajdocja.blogspot.com/2019/11/matematyka-na-swieta-5-zaproszenie.html