Dziś zapraszam na relację z zabaw dwuletniej Lili (chyba najmłodszej uczestniczki projektu) i Jej mamy, Kasi Marczak, która napisała tak:
Lili co prawda jest mała i nie ma jeszcze świadomości, że uczestniczy w projekcie, ale dobrze się przy tym bawi. Póki co mamy szczęście być razem w domu, więc wykorzystujemy ten czas
Przed pokazaniem córce książki opowiedziałam jej w przystępnych słowach kto to jest Indianin/Indianka oraz pokazałam jej kilka zdjęć Indian wyszukanych w Internecie.
Na początku książka spędziła z nami kilka miłych wieczorów. Lili oglądała obrazki, słuchała, jak
jej opowiadam (u nas wygląda to tak, że nie czytam nigdy tekstu literalnie, a opowiadam; wcześniej zapoznaję się z treścią, czasem coś więcej dodam od siebie, czasem coś pominę, reaguję też spontanicznie, jeśli Lili spodoba się jakiś obrazek i zwróci na coś uwagę; Lili też chętnie opowiada co widzi na obrazkach).
Potem w ciągu dnia zadawałam luźne pytania o książce, np. czy pamięta w co bawił się chłopczyk i czy też chciałaby się tak pobawić. Kilka razy Lili stanowczo odmówiła wybierając inne zabawy, ale któregoś dnia skusiła się. Wycięłam z papieru kolorowego pióro, Lili założyła na głowę opaskę, wyciągnęła jakąś starą ścierkę, którą kazała włożyć sobie za spodnie i wymalowała sobie twarz farbami. Potem biegała po pokoju i przeglądała się w lustrze powtarzając „Lili jest Indianinką”.
W zasadzie to tyle
. Zależało mi, żeby nie robić nic na siłę, żeby to była autentyczna zabawa zainspirowana książką, a nie coś sztucznie wymyślone przeze mnie i podyktowane dziecku. Sama książka podobała się Lili, bo chętnie ją nadal wybiera jako jedną z kilku, które „czytamy” przed snem.
Post powstał w ramach projektu czarowanie przez czytanie
Cześć dzięki za wpis dla nas !