Święta za pasem, więc dziś będzie krótko i zwięźle: uwielbiam filc!
Nie wiem dlaczego siadam do niego tylko w grudniu – co roku przypominam sobie jaki jest świetny i ile daje możliwości, co roku obiecuję sobie, że tym razem go nie schowam na kolejne 11 miesięcy… po czym w szale noworocznych porządków chowam go tak głęboko, że zapada w niebyt na kolejne długie miesiące…
W tym roku chyba w ogóle filc nie zdążyłby wyjrzeć z naszej szafy gdyby nie projekt Dziecko na Warsztat; a tak – zostałam przymuszona i dobrze mi z tym, bo powstały nasze prywatne cudeńka. Może nie są to dzieła sztuki, a każda wprawna szwaczka załamałaby pewnie ręce nad moimi wyczynami na maszynie do szycia, ale na szczęście naszym dzieciakom zupełnie to nie przeszkadza i co roku filc po prostu powoduje radość…
Jeszcze w Lipsku próbowaliśmy z Tolkiem po raz pierwszy swoich sił – wtedy powstały głównie ozdoby choinkowe
Potem przyszedł czas na szyte przez dzieci pacynki, poduszeczki do szpilek i zabawki. Tak wyglądało pierwsze dzieło DemOlki:
W 2015 roku odkryłam quiet books i po raz pierwszy próbowałam czy jestem w stanie podołać tego typu zadaniu:
No i w końcu nadszedł 2016 i filc jako grudniowe hasło Dziecka na warsztat… DemOlka ma prawie 6 lat, a Tolek szyje sobie sam. Długo dumałam co właściwie mam zrobić, żeby rzeczywiście wzbudziło radość i przydało nam się na dłużej, niż jeden dzień. Pół dnia siedziałam przy maszynie do szycia i nie mogłam nic mądrego wymyślić… a potem jakoś samo poszło.
Ponieważ ostatnimi czasy (z powodu projektu Grajmy!) niezwykle silnie wciągnęły nas wszelkiego rodzaju gry, najpierw powstało kółko i krzyżyk. Obawiałam się czy dzieciaki nie są na to za duże, ale nie – spodobało się natychmiast i DemOlka zaczęła katować wszystkich kolejno „tylko jednymi partyjkami”.
Potem powstał tanagram – grudniowy temat projektu matematyka jest πękna to figury płaskie i bardzo staram się zrobić cokolwiek, co ukryje moją niechęć, a zachęci Olkę. Niestety, słabo wybrałam kolor podkładu – miał się nie rzucać w oczy, żeby nie przeszkadzał przy układaniu poszczególnych części, a jest po prostu brzydki i na dodatek pokarbował się w trakcie szyciu – nie wpadłam jeszcze co zrobić, żeby filc nie marszczył mi się przy wielokrotnych przeszyciach. Żeby starczyło na dłużej, wszystkie ruchome części są dwustronne.
Po kilku godzinach szycia w końcu ułożyło mi się w głowie to, co cały czas mi po niej chodziło, tj. matematyka w filcowym wydaniu, która pomogłaby nam obu oswoić temat dodawania. Są cyfry, są liczby, są odpowiednie znaki. Są też choinki z różną liczbą bombek, które trzeba policzyć i dodać. I jest upiorny rzep na taśmie, przez który mało nie osiwiałam, ale który sprawia ogromną radość DemOlce.
Dopiero się rozkręcam i mam już plan kilku kolejnych „kartek” matematycznych. Na razie będzie tylko dodawanie i poznawanie kolejnych liczb. Potem planuję odejmowanie, a niezależnie od tego – kolejny etap czytania. A co dalej – to się jeszcze okaże.
W ten sposób odkryłam, że quiet book dla starszego dziecka tylko z pozoru jest trudniejsze niż dla malucha. W rzeczywistości idzie szybko, a rodzaj szycia jest znacznie mniej skomplikowany, co jest niezwykle istotne dla kogoś tak niezaznajomionego z maszyną do szycia jak ja.
I tu jedna rada dla innych laików: chciałam zrobić porządnie i wybrałam w sklepie rzep samoprzylepny, żeby go jeszcze dodatkowo przyszyć – miało się mocniej trzymać. I to był niezwykle bolesny błąd, a to dlatego, że klej z taśmy samoprzylepnej oblepiał całą igłę – maszyna do szycia od razu poszła w odstawkę i musiałam przerzucić się na szycie ręczne, a i tu po każdym kolejnym rzepie igła szła do śmieci i musiałam brać nową. Próbowałam ten klej zmyć, zeskrobać, wyparzyć i zdezynfekować – igły trzymał się niezwykle mocno, za to od filcu odklejał się w trakcie zabawy i nie można było odpuścić przyszywania.
Znacznie łatwiej i szybciej idzie ze zwykłym rzepem do przyszywania. Może oczywiste, ale ja na to nie wpadłam.
Spróbujecie! To długo trwa, ale radość dzieci jest niesamowita!
Post powstał w ramach kilku projektów:
A jeśli ktoś jeszcze się waha czy warto sięgnąć po filc, czy da radę i czy to na pewno fajna zabawa, to serdecznie zapraszam na inne blogi projektowe, na których jest mnóstwo niesamowitych pomysłów
Bardzo ladne i pomysłowe.
Tangram jest moim ulubieńcem 🙂
Dzięki! To masz gust jak moja córka 😉 Też najbardziej polubiła się z tanagramem. Za to ja się nieźle naprzeklinałam przy przyszywaniu rzepów. 😉
Wyszło świetnie! Ze swojej strony polecam rzepy nolle, nie niszczą tak bardzo filcu jak zwykłe. 🙂
O! Cenna podpowiedź, dzieki!
super warsztat! i sprytne połączenie 3w1 😉
bardzo dziękujemy 🙂
Cuda!!!! Zdolna bestia z Ciebie!!! Przepiekne prace, zbieram szczeke z podłogi!!!!
Ważne, żeby były użyteczne. Ale świecące się różowości, jak na pewno wiesz, sprawiają sporo dodatkowej radochy małym panienkom. 😉
Wow! Najlepszy warsztat – świetne pomoce,gry…normalnie rewelacja (y) jestem zachwycona <3
bardzo, bardzo dziękuję 🙂
Edukacja i święta w jednym 🙂 Motoryka też sie włączyła no i naprawdę jest tu moc inspiracji 🙂
no, nie da się ukryć, moja mała motoryka nieźle została poćwiczona 😀
Rewelacja! Już czekam na kolejne twoje dzieła z filcu!
Dzięki! Obiecuję sobie, że tym razem filc nie skończy w szafie. 🙂
Rewelacja
Bardzo ciekawie Wam to wyszło.
Podziwiam za poświęcony czas na wykonanie tych wszystkich rzeczy!
BOMBA!!!
Już się nauczyłam, że jest dość proste przełożenie – im ja więcej czasu spędzam na przygotowaniach, tym dłużej zajmuje to potem DemOlkę. Wtedy bardziej chce się starać. 🙂
Świetne pomysły i przepiękne wykonanie! Filc to też bardzo wdzięczny materiał 🙂
Świetne! Nauka i zabawa w jednym to jest coś co bardzo lubię.