Nie trzeba być geniuszem, żeby wpaść na to, że plastik otacza nas z każdej strony. Pomijając zatrzęsienie zabawek, plastik bardzo przydaje nam się do laminowania naszych pomocy „szkolnych”, logopedycznych, a ostatnio – nawet kolorowanek, które tym samym stają się wielorazowe.
Wydawało się, że tym razem projekt Dziecko na warsztat będzie formalnością, że wystarczy tylko sfotografować i opisać to, co i tak robimy każdemu dnia… Tymczasem, kiedy nadeszła pora na październikowy plastik, okazało się, że będzie to dla nas ciężkie wyzwanie.
Wszystko, co proponowałam, bardzo szybko szło w kąt i nie znajdowało uznania w oczach DemOlki. Mniej więcej pól miesiąca trwało, zanim odkryłam o co chodzi: to DemOlki rozintegrowanie sensoryczne dało o sobie znać. I to jest chyba największe odkrycie tej odsłony Projektu!!!
Mała ma plastikowe zabawki, pije z plastikowych butelek, ma plastikową szczoteczkę do zębów, itd., itp. Ale każdą z tych rzeczy używa chwilę i odkłada. W momencie, kiedy wystąpiłam z ogromem butelek, korków, koralików i polimerów, DemOlka po prostu wysiadła – było za dużo, za ślisko, za gładko, zbyt… plastikowo. I był to spory kłopot przy obecnym temacie Dziecka na Warsztat. Ale w momencie namierzenia i zdiagnozowania problemu, zrobiło się dużo łatwiej: początkowo wystarczyło znaleźć sposób na obejście tej śliskości, tj. musiałyśmy wykombinować co zrobić, żeby zmienić fakturę, a potem stopniowo oswajać coraz dłuższy czas . Wtedy jakoś poszło…
KROK 1.: oswajanie plastiku, tj. prysznic butelkowy – DemOlka rzucała aż do sufitu, po czym nurkowała w opadach
KROK 2.: przyzwyczajanie ręki, tj. kąpiel koralikowa
KROK 3.: robimy polimerowe glutki. To, co zrobione własnoręcznie jest mniej straszne. Próbujemy z różnymi kolorami, składnikami i konsystencją. Powoli zaczyna „działać”.
KROK 4.:sięgamy po sprawdzone metody, tj. DemOlka tworzy balonowe ludki
KROK 5.: wracamy do polimerów i powoli zaczynamy działanie – wyciągamy klej z pistolecie i zanim się odezwę, DemOlka ma już swój pomysł – miał być łapacz snów, wyszła pierwsza ozdoba choinkowa: w starą zakrętkę z miękkiego plastiku wyciskamy klej, na to sypiemy brokat i świecące folie. Czekamy, aż klej wyschnie, podważamy, wieszamy:
Przy okazji rozgrzania pistoletu do kleju uratowałyśmy wszystkie nowe, plastikowe zabawki, które czasem będą kopały się z Olką – zaklejenie dziurek powoduje, że w środku nie zalęgnie się grzyb.
KROK 6.: DemOlka zabiera wszystkie butelki i układa sobie przy łóżku – to duży postęp. Plastik przestał „kłuć” w ręce. Tym stanem cieszymy się przez kilka dni (poza momentami, kiedy trzeba namówić dziecię na pójście spać).
KROK 7.: Nadchodzi weekend i do zabawy włącza się Tolek. Podchodzi do zagadnienia bardzo po męsku. Najpierw – wśród dymu i piekielnego smrodu – topi plastikowe butelki, potem tworzy ozdobny wazon.
KROK 8.: W Tolek końcu uznaje, że koronkowa robota nie jest dla Niego, tworzy sobie tarczę strzelniczą i Jego dalsze plastikowe eksperymenty polegają na strzelaniu małymi kulkami do butelek.
KROK 9.: Podsuwam DemOlce kolejną wyszukaną pomoc naukową w postaci kubeczków z sylabami. Mała czyta pojedyczne sylaby, ale słabo idzie Jej składanie dwóch sylab w jeden wyraz. Kubeczki nieco ułatwiają sprawę (kręcimy kubeczkami i zmieniają się widoczne sylaby. Niezmiennie „pu-pa” i „pu-py” pozostają ulubionymi słowami mojego dziecka.
KROK 10.: Stwierdzamy, że pora na nieco nowych wiadomości. Wyciągamy naszą ukochaną książeczkę o recyklingu i sprawdzamy jaką drogę przebywa plastik po tym, jak trafi do śmieci.
KROK 11.: Z tego DemOlce wychodzi bardzo fajna zabawa: zbiera zakrętki i koraliki i zaczyna nimi „podróżować” po taśmach w książce. Mała dosyć dobrze zapamiętała dzięki temu co się dzieje z różnymi rodzajami plastikowych opakowań.
KROK 12.: DemOlka nie byłaby sobą, jakby na końcu czytania, zupełnie niespodziewanie, nie wymyśliła eksperymentu. Przytargała skądś stare pudło w kształcie walizki. Napakowała do niego butelki. Policzyła, że zmieściło się 6 sztuk. Poprosiłam Ją, żeby wymyśliła co zrobić, żeby zmieściło się więcej (tym bardziej, że bardzo zależało mi, żeby choć trochę posprzątać pokój). Długo nie myślała – wyciągnęła wałek i zaczęło się „prasowanie”. Czego nie rozwałkowała, zgniatała własnym ciałem. Kilka butelek nieoczekiwanie stawiło Jej opór. Wspólnie doszłyśmy do tego, że to zakrętki tak Jej przeszkadzały i poczekałam, aż DemOlka sama domyśli się co siedzi zamknięte w butelce i utrudnia zgniatanie. Jak już odkryła, że to powietrze – odkręciła butelki i przetestowała o ile łatwiej idzie Jej praca. Zgniecione butelki pakowała do walizki, a na końcu znowu je przeliczyła. Tym razem do środka weszło aż 12 butelek! DemOlce bardzo spodobała się tak duża różnica. Porozmawiałyśmy jeszcze o tym, że dzięki gnieceniu butelek więcej zmieści nam się do śmietnika, że śmieciarka będzie mogła zabrać więcej śmieci i przypomniałyśmy sobie co dzieje się z butelkami w trakcie recyklingu.
KROK 13.: ponieważ tego dnia kończyłyśmy wycieczkę małych podróżników po Grecji, wpadamy na pomysł robienia plastikowej flagi. Najpierw tylko greckiej,
a potem jeszcze kilku innych państw…
DemOlka ćwiczy dłoń, ja – cierpliwość, bo co chwila nam się coś potrąca i musimy zaczynać wciąż od nowa.
I kiedy tak siedziałyśmy w stosie korków, butelek, koralików, z rozgrzanym żelazkiem, działającym klejem na gorąco, nagle wpadłyśmy (w końcu!!!!) na pomysł, który zadowolił wszystkich. Gdyby wtedy przeszłoby mi chociaż przez myśl, ile czasu nam to zajmie, ile będzie zniszczeń i ile razy będę przeklinać – nie ruszyłabym palcem! Rzuciłabym się niczym Rejtan i zakończyła plastikowe eksperymenty… Tymczasem, niczego nieświadoma pozwoliłam DemOlce zabrać się do pracy… i zaczęłyśmy KROK 14.: stworzenie plastikowej dżungli!
post powstał w ramach projektu Dziecko na Warsztat:
Zapraszam też na inne blogi, biorące udział w projekcie. To cała masa fajnych pomysłów na zabawy:
Super! Uwielbiamy Hama beads i tez tworzymy flagi:)
Hama beads byłyby tu lepsze. Początkow zapomniałam, że mamy je w domu i używałyśmy tych malutkich koralików, z ikei. To było wyzwanie. 😉
bardzo fajnie i ciekawie przeprowadzony warsztat
Wow ile zabaw…rozpracowalysciwnplastik dokladnie!
Plastikowy misz masz – tyle ciekawych rzeczy u Was…jestem pod wrażeniem pomysłowości i wykonania (y) Brawo i jeszcze raz brawo!
Dziękujemy bardzo 🙂
Cała masa super pomysłów!